[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiech zamarł na jej wargach, gdy przypomniała sobie, że choć dzielili łóżko, nie może oczekiwać,
że ich relacje się zmienią. %7ładnych zobowiązań, tak brzmiało motto życiowe Jossa. Nie powinna
wyobrażać sobie nie wiadomo czego, tylko dlatego, że się ze sobą przespali. Miał na nią ochotę i to
wszystko. Ona zaś w jego ramionach znalazła szczęście i nie była gotowa, by o tym zapomnieć. Tak
długo była samotna, tak bardzo samotna. Po raz pierwszy od dawna poczuła, że jest ktoś, na kim jej
zależy. Nie zamierzała jednak tą wiedzą dzielić się z Jossem. Czułby się niezręcznie, gdyby się
domyślił, ile ta noc dla niej znaczyła.
Kiedy wyszedł z łazienki i stanął przy łóżku, owinęła się szczelnie pościelą, zakrywając po samą
szyję.
 Dobranoc, Joss.
 Dobranoc?  Spojrzał na nią badawczo, chcąc uchwycić jej spojrzenie.
 Powiedziałeś mi przecież kiedyś, że zawsze sypiasz sam.  Z trudem przełknęła ślinę,
uświadomiwszy sobie, że z pewnością nie była pierwszą kobietą w tym łóżku. Teraz wiedziała, jak
smakuje zazdrość.  Dlatego czas się pożegnać.
Nie poruszył się, a gdy spojrzała mu w oczy, zaniepokoiła się. Patrzył na nią tak dziwnie, jakby
widział ją po raz pierwszy w życiu.
 Stało się coś?
Pokręcił głową.
 Nie, tylko&  Czyżby był zakłopotany? Nie, to niemożliwe, uznała.  Jak się czujesz? Wszystko
w porządku?
Czyżby się zorientował? Domyślił się, że była całkowicie niedoświadczona, że nigdy się nawet nie
całowała? Zrobiło jej się gorąco, a policzki pokryły się szkarłatem na myśl, że mógłby porównywać
ją z innymi kobietami, które miał.
 Oczywiście, wszystko jest w jak najlepszym porządku.  I rzeczywiście tak było. Pomijając
drobne emocjonalne rozterki, nigdy nie czuła się lepiej.  Chce mi się spać. Dobranoc.
Oparła się o poduszki i przymknęła oczy, demonstrując w ten sposób zmęczenie.
 Jesteś pewna?  zapytał z zaskakującą delikatnością.
 Jestem pewna. Nie mam siły dłużej rozmawiać. Dobranoc.
 Jest tylko jedna niedogodność. To jest moje łóżko.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i w panice rozejrzała się wokoło. Co za koszmar! Nawet nie
zauważyła, że zabrał ją do swojej sypialni, tak była oszołomiona pocałunkami i jego bliskością.
Teraz była zmuszona wstać i szukać ubrań pod jego czujnym wzrokiem. Być może on nie miał
problemu z nagością, ale dla niej było to wyjątkowo krępujące. Biorąc głęboki wdech, przesunęła się
na krawędz łóżka.
 Już idę.
Zanim jednak zdążyła wykonać kolejny ruch, Joss opadł całym ciężarem ciała na materac
i przyciągnął ją bliżej siebie.
 Co ty wyprawiasz?
 Idę spać z żoną  odparł, poprawiając poduszkę pod głową.
 Ale& przecież mówiłeś, że nie śpisz&
 Myślałem, że jesteś zmęczona i nie chcesz rozmawiać. Jeśli jednak wolałabyś podyskutować
jeszcze trochę&
Oparł się na łokciu, obserwując ją z prowokującym uśmiechem.
 Nie!
 A takim razie zamknij oczy i śpij.
Leila jeszcze przez chwilę walczyła sama ze sobą. Pomysł, by zostać, nie bardzo jej się podobał,
ale z drugiej strony może lepsze to, niż paradować nago po korytarzu. Tak naprawdę chciała zostać,
ale zdrowy rozsądek nakazywał ostrożność. Odsunęła się na bezpieczną odległość i przez dłuższą
chwilę leżała sztywno na wznak. Kiedy już zaczęła się rozluzniać, Joss niespodziewanie przyciągnął
ją do siebie i objął.
 Co ty robisz&
 Cicho  mruknął. Całą sobą czuła jego gorące ciało i krew zaczęła jej szybciej krążyć w żyłach.
Teraz na pewno nie zaśnie.
 To nie jest dobry pomysł.  Próbowała się wyswobodzić, ale trzymał mocno.
 Odpręż się.  Wtulił twarz w jej włosy.  Spokojnie, Leilo. Nie denerwuj się. Nie oczekuję
powtórki nocnego seansu.
Sztywna męskość przy jej nodze mówiła coś zupełnie innego. Dlaczego więc jej nie chce? Czyżby
mu się nie podobało? Nie usatysfakcjonowała go? Może jednak popełniła błąd, ulegając
namiętności? To komplikowało i tak już wystarczająco skomplikowaną sytuację.
 Odpręż się. Nic ci przecież nie zrobię  szepnął jej do ucha.  Zpij.
Leila uznała, że teraz z pewnością nie zmruży oka. Od kiedy matka poślubiła Gamila, spała bardzo
czujnie, dręczona zmiennymi nastrojami ojczyma. Zwykle mijało kilka godzin, zanim udało jej się
odpłynąć w niebyt. A jednak, tym razem nawet nie wiedziała kiedy zapadła w głęboki, odprężający
sen.
ROZDZIAA DZIESITY
Joss w zamyśleniu czekał na windę. Tego dnia wyszedł z firmy wyjątkowo przed czasem,
przeniósłszy liczne spotkanie na inny termin. Jego umysł wypełniała wizja z Leilą w roli głównej,
leżącą w sypialni, w jego łóżku. To właśnie z jej powodu postanowił wrócić wcześniej do domu.
Wciąż rozmyślał o tym, co się stało, a przecież do tej pory nie tracił czasu na podobne bzdury,
skupiony maksymalnie na pracy, która była dla niego sensem życia. Lubił seks, to oczywiste, w końcu
był normalnym, zdrowym facetem, i do tej pory zawsze potrafił osiągnąć satysfakcję, ale jeszcze
nigdy nie doznał takiej przyjemności, jak w ramionach własnej żony. Pociągała go, bo była piękna
i zadziorna, skromna i zmysłowa, wyjątkowa pod wieloma względami, ale nawet on nie przewidział,
że to jemu przypadnie rola wprowadzenia jej w arkana sztuki miłosnej. Na nowo rozpamiętywał
zdumiewający fakt, że był jej pierwszym kochankiem. Zachowanie Leili, pasja, z jaką odwzajemniała
pieszczoty, umiejętności mimo braku doświadczenia, oddanie, z jakim go przyjęła, to wszystko
zapierało mu dech w piersi.
Kiedy wszedł do sypialni, łóżko było idealnie zasłane, jakby to, co się wydarzyło poprzedniej
nocy, było jedynie wytworem jego wyobrazni, jakby nie przeżył w nim największej rozkoszy
w swoim życiu. Wbrew sobie poczuł się rozczarowany, choć przecież nie żywił nadziei, że zastanie
tu Leilę czekającą na niego w negliżu.
Jego uwagę zwróciły otwarte drzwi na taras. Czyżby Leila ośmieliła się wyjść na otwartą
przestrzeń? Instynkt go nie zawiódł. Stała pośrodku, ubrana w dopasowane dżinsy i ciemnoczerwoną
bluzkę. Rozpuszczone włosy sięgały do pasa. Joss niemal czuł ich miękkość pod palcami.
 Leilo?
 Joss.  Wyprostowała się, ale nie spojrzała za siebie.
 Co robisz?
Roześmiała się radośnie, tak swobodnie, jakby spadł jej z serca wielki ciężar.
 Delektuję się świeżym powietrzem.
 A długo się już delektujesz?
 Dziewięć minut.
Dziewięć. Nie dziesięć. Precyzyjne obliczenie. Zauważył, że spoglądała na zegarek, a w jej głosie
pobrzmiewała duma. Odruchowo wyciągnął rękę i zatopił palce w jej długich, gęstych włosach.
Natychmiast jego ciało przeniknął prąd podniecenia.
 Chodz już. Wejdzmy do środka  zaproponował, pociągając ją za ramię.
 Nie!  Odwróciła się, torpedując go spojrzeniem.  Dlaczego zawsze myślisz, że potrzebuję być
prowadzona. Mogę iść sama.
Nim zdążył otrząsnąć się ze zdumienia, wyminęła go, idąc przed siebie nieco nerwowo i sztywno,
ale samodzielnie. Nie chciała, by jej pomagał, nawet jeśli on tego chciał. Gdy weszli do środka, Joss [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl