[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nogami: zowią to stworzenie Słońcem morskim.
Są niektóre tradycje, ze kilkanaście familii posłanych na zsyłkę i
osadzonych nad rzeką Jenisej, miało się przedrzeć brzegami morza lo-
dowatego, prowadząc płaskie i szydłowate statki, które za naciskaniem
lodów wciągały je na ląd, skoro zaś lody odpędzone zostały przez wiatr
od brzegów ziemi, szli w dalszą podróż. Dwa niby do tej historii są
dowody: pierwszy, że znalezli obraz wielki drewniany przy ujściu rzeki
Jenisej do morza, który to obraz cudami słynący był uniesiony z kapli-
cy między Irkuckiem a Jakuckiem; drugi dowód, że Kamczadale polu-
jąc na bobry nad morzem lodowatym, które wychodzą z morza i na
bryłach lodu spoczywają, zapędziwszy się za nimi, postrzegli wielkie
wyspy i podobne cerkwie do naszych; wnioskują więc, ze owe familie
tam przeszły i rozmnożyły się.
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
60
ROZDZIAA XI.
WZMIANKA O BENIOWSKIM
Dochodząc do niższej Kamczatki, dokąd było jeszcze dwa tysiące
wiorst, zabrakło na okręcie wody; przybyliśmy po drodze do portu ma-
łego Bolszereckim zwanego i tam spoczywaliśmy.
Jest na tym miejscu dość dość osiadłych Syberianów, różnych
majtków i kilka familii Moskali, dawno na zsyłkę posłanych. Była tam
także cerkiewka i pop z liczna rodziną. Dowiedziawszy się, że jestem
Polak, opowiadali mi, że tu u nich mieszkał zesłany August Polak, zna-
ny pod nazwiskiem Beniowskiego. Opowiedziano mi całą jego historię
i o szczegółach oswobodzenia, gdyż ci sami to opowiadali, którzy byli
świadkami jego tam pobytu i wyjścia. Co więcej jeszcze, że Kamczada-
le, których Beniowski zabrał dla niedostatka majtków, byli z nim w
Paryżu, a pózniej do straży mi przydani w niższej Kamczatce.
Następuje opisanie w jaki sposób oni wrócili do swojej ojczyzny.
Beniowski, albo jak tam nazywano August Polak, dostał się w niewolę
za Barskiej jeszcze konfederacji. Gdy z niewoli uciekł był dwa razy z
Tobolska, odesłany został z portu Sybirskiego Ochocka przez zalew
morza do Bolszerecka, z czterema innymi niewolnikami. Potrzeba wie-
dzieć, że Moskale w porcie Sybirskim nie mają żadnych okrętów, tylko
najbogatsi kupcy moskiewscy, Irkuccy posiadają małą flotylkę do czte-
rech lub pięciu okrętów, i ciż sami prowadzą handel z Kjachtą, która
leży ku południowi, w bok Irkucka, przy granicy Chińskiej.
Kupców niezmiernie kosztuje ta flotylka, lecz to wszystko się wy-
nagradza zdobyczą futer. Muszą posyłać z Irkucka wszelkie potrzeby
okrętowe aż do gwozdzia najmniejszego. Wszystko się to transportuje
końmi do wierzchowia rzeki Leny, rzeka Leną do Jakucka, a stamtąd
do Ochocka znowu końmi, przez trzy tysiące wiorst drogi. Bywają przy
tym i towary różne dla wysepnych narodów, jako to: tytuń, paciorki
kolorowe, żelastwa różne i spirytusy, którymi wszystkie bogactwa od
nich wydurzają.
Irkuccy kupcy kupują u komendanta niewolników posłanych na
zsyłkę, i okręty swoje takimi ludzmi napełniają, dając im broń strzelec-
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
61
ką, żywność i w umowie z nimi obiecują czwartą część zdobyczy z
podbicia narodów wynalezionych na oceanie.
Na takim okręcie i z takimi ludzmi był posłany Beniowski. Prze-
szedłwszy przez zalew morza Ochockiego do Bolszerecka okręt zazi-
mował, a Beniowskiemu wskazano to miejsce do przebywania.
Miał czas Beniowski w ciągu podróży z tymi ludzmi poznać się i
wszedł z nimi w przyjazń, która mu się w końcu przydała. Wyrozu-
miewał osoby, jakiego są sposobu myślenia i determinacji, straszył
tych strzelców, że idą z drapieżnymi bić się zwierzętami, że równie
utracą swe życie; co jeden drugiemu komunikował pod sekretem, nic
jednak nie wspominając majtkom, którzy w Bolszerecku mieli swe
domy i żony. Oświadczył im Beniowski, że ich wyprowadzi tego nie-
szczęścia, jeśli mu zaufają, na co najchętniej przystali i miał już
wszystkich po sobie, którzy mu pózniej poprzysięgli.
Gdy już stanęli na miejscu, stawiony był Beniowski ze czterema
innymi przed komendanta Nilowa, w randze majora zostającego. Ten
oświadczył im, że tu mają przebywać, że dostaną gaży po jednym pią-
taku dziennie na żywność i odzienie, a kazał aby resztę zarabiali sobie
praca rąk własnych.
Beniowski przebywszy tam czas jakiś i obeznawszy się z miesz-
kańcami, oświadczył komendantowi, ze chce założyć szkółkę uczenia
po rusku czytać i pisać, ile że ten język sam dobrze posiadał. Komen-
dant mając dobre serce z chęcią na to zezwolił, i tak Beniowski zaczął
mieć lepszą sytuację. Miał pop tameczny trzech synów, niektórzy ofi-
cjaliści i majtkowie pooddawali swoje dzieci pod dozór i edukację na-
uczyciela, których liczba do dwudziestu dochodziła. Nie zapomniał
Beniowski o swoim projekcie. Miał czas i sposobność z przybyłymi na
okręcie strzelcami i niektórymi majtkami porozumieć. Którzy nie mieli
swych domów i żon, wszyscy byli jednego z nim sposobu myślenia:
trudność tylko zachodziła o resztę majtków, którym nie można było
sekretu odkryć. Czekał Beniowski zbliżenia wiosny; dwa miesiące po-
zostawało mu jeszcze czasu, nim okręt miał z portu odpłynąć, lecz se-
kret jego wydał się u komendanta, o czym Beniowski uwiadomiony,
widząc nagłe niebezpieczeństwo, śpieszył ostatnim ażardem wykonać
powzięte zamysły, aby uprzedzić swe aresztowanie. Wziąwszy z sobą
Chruszczewa, przyjaciela i wspólnika niedoli, przychodzą w nocy do
Nilowa komendanta chcąc go tylko aresztować. Znajdują śpiącego na
wznak, porywa go Beniowski za ręce, aby się oddał w areszt. Komen-
dant obudziwszy się złapał Beniowskiego za chustkę i gdyby szczę-
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
62
ściem nie rozwiązała się, pewnieby bo był udusił, a w tym momencie
przyjaciel Chruszczew nożem przebił na łóżku komendanta.
Po dopełnionej historii Beniowski już się ogłosił komendantem ma-
jąc kilkadziesiąt strzelców za sobą, a mieszkańców z majtkami nie było
nad osób kilkadziesiąt.
Kupiec najwyższy komendant okrętowy od kantory Irkuckiej po-
słany, uciekł, żeby go nie zabili i cała zdobycz na okręcie różnych to-
warów dla wysepnych narodów, spirytusu i tytuniu dostały się w ręce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]