[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nazwę. Hot Springs. Gorące yródła. Dlatego też zbudowano tam
miasto. Ale oprócz tego jest wiele zródeł rozsianych po całej okolicy.
68
RS
Zejście do rzeczki było stosunkowo łatwe, ale ona sama
przemieniła się po deszczach w rwący potok, głęboki i mulisty. Mimo
że woda płynęła wartko, na brzegach tworzył się lód.
Mrok szybko zapadał. Jarod przez ostatnie kilka minut nie
baczył na ślady. Rozmowa z Laurą zupełnie wytrąciła go z
równowagi.
Nagle odniósł nieprzeparte wrażenie, że Tim musiał przechodzić
właśnie tędy.
Jarod stąpał powoli wzdłuż mulistego brzegu. Laura szła tuż za
nim. Wreszcie dostrzegł pierwszy trop. Tak, pewny ślad, że Tim tędy
niedawno szedł. I jeszcze jeden, i następny, i dalsze: potrącony
kamień, złamana gałązka, zdeptany liść...
Podążał tymi wątłymi śladami, aż dotarł do drzewa, które padło
w poprzek potoku. Leżało ukośnie nad wodą, podtrzymywane po
drugiej stronie występem skalnym na samym brzegu. Wysoka woda
sięgała szczytu występu, oblewała prawie cały pień drzewa.
Krytycznie ocenił sytuację. Najkrótsza droga na drugą stronę,
chociaż trudna. Jednakże logicznie rzecz biorąc, Tim właśnie tędy
powinien był przejść.
Powrócił do obserwacji przeciwległego brzegu. Intuicja
podszeptywała mu, że koło gorącego zródła, jeśli to jest zródło,
znajduje się kolejna pieczara. Może nawet pieczara o wysokiej
temperaturze.
Być może Tim od samego początku tam właśnie chciał się udać,
ale zmylił drogę i wylądował w zupełnie innym miejscu, w pieczarze,
69
RS
którą niedawno oglądali. Tak, to miało sens. Chłopak zna doskonale
okolicę, ale nagle stracił orientację.
Jarod poszedł brzegiem dalej, poza leżące drzewo. %7ładnych
śladów! A więc miał rację. Tim przeszedł na drugą stronę. Teraz już
nie było wątpliwości. Trzeba też tam iść. Może właśnie podczas
przejścia coś mu się stało? Pień nie jest łatwy do pokonania. Z
łatwością można się ześliznąć. Postanowił nic jeszcze nie mówić
Laurze. I tak dziewczyna jest dostatecznie przerażona.
- Udamy się na drugą stronę - oświadczył bez dalszych
wyjaśnień. - Ja przejdę na pewno. A pani?
- Wygląda dość niebezpiecznie. Oślizły... - zaczęła niepewnie.
- Pień jest bardzo śliski. A więc spokojnie, bez próby
popisywania się. Będę panią trzymał. Jeśli się pani pośliznie,
powstrzymam przed spadnięciem. Pójdę pierwszy, bokiem, będę
trzymał pani rękę. Proszę stąpać moim śladem.
Wstąpił na dość wiotki pień i podskoczył parę razy, sprawdzając
jego wytrzymałość i stałość położenia. Instynkt wskazywał mu, gdzie
i jak stawiać stopę.
Po paru krokach wyciągnął dłoń ku Laurze. Miała zesztywniałe
ze strachu palce, więc ujął jej dłoń w swoją niby w kleszcze.
Na chwilę rozproszyła się gdzieś jego uwaga, zapomniał o
dolinie, o płynącym pod nim potoku,o smagającej fali zimnego
powietrza. Skupił się całkowicie na ich połączonych dłoniach, na jej
bliskości.
70
RS
Po kilku sekundach świadomość powróciła. Był sobą
zaskoczony, przestraszony. Dlaczego stale musi jej dotykać? Mimo iż
oboje mieli na dłoniach rękawiczki, jej palce paliły mu skórę.
-Jazda! - powiedział znacznie ostrzej, niż zamierzał i niż to było
potrzebne. Stawiał ostrożnie kroki, ale szybko, jeden po drugim, aby
łatwiej utrzymać równowagę. Wiedział, że na samym końcu czeka go
dość skomplikowany manewr: skok z pnia na wystający z wody
skalny stopień, który był mokry i śliski.
Wtedy zdał sobie sprawę, że Laura stawia opór. Wyciągnęła już
rękę, tak daleko jak mogła, pochyliła się ku niemu niebezpiecznie,
coraz bardziej napinając mięśnie. Lekko szarpnął ją za ramię.
- Nie, nie! - krzyknęła z przerażeniem.
- Proszę mi nie utrudniać! - warknął ostro, przyciągając ją. -
Proszę iść bliżej mnie, bo będą problemy. Blisko, bliżej... Teraz
dobrze. Już jesteśmy prawie na drugim brzegu. Jeszcze jeden mały
skok...
- Ach, nie! - zaprotestowała znowu, ale jednocześnie zaczęła
posuwać się znacznie szybciej, dorównując mu kroku.
- Doskonale - pochwalił, a potem skoncentrował uwagę na
ostatnim etapie przeprawy. - Teraz! Uwaga, proszę się mocno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]