[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kontynentów, pochylają się nad Obcym i starają rozgryzć postać Mersaulta. W ciągu
pięćdziesięciu lat teksty poświęcone Obcemu uło\yłyby się w dziesiątki grubych tomów.
W przedmowie do wydania amerykańskiego (1955) Camus napisał: Nie bardzo się
mylono, odczytując w Obcym historię człowieka, który choć wyzbyty najmniejszych śladów
heroizmu, postanawia umrzeć za prawdę. Mersault jest jedynym Chrystusem na jakiego
zasłu\yliśmy .
W grudniu 1959 roku, w jednym z wywiadów dla prasy amerykańskiej, na pytanie, którego
aspektu powieści krytycy do tej pory w ogóle nie zauwa\yli, Camus odparł: Mojej ciemnej
strony, wewnętrznego zaślepienia, drzemiących we mnie instynktów .
Po upływie pół wieku wydawcy i krytycy we Francji zgodnie powtarzają, \e Obcy jest
jednym z największych bestsellerów w historii współczesnej i jeszcze długo da się na nim
zarobić.
18.
Pierwsze zdanie sławnej powieści Umberto Eco Wahadło Foucaulta brzmi następująco: No
i zobaczyłem Pendulę . Najbardziej eleganckie towarzystwo Pary\a, wystrojone panie,
artystycznie zaniedbani panowie, łypiące okiem na prawo i lewo aktoreczki i aspirujący do
sławy pisarze pchali się 2 pazdziernika 1992 roku do auli w Coll?ge de France, by zobaczyć
profesora Umberto Eco.
No i zobaczyli, bo w tym dniu autor Imienia ró\y i sławny semiotyk wygłosił wykład
inauguracyjny jako świe\o mianowany profesor katedry europejskiej. Tłok panował jak za
czasów Adama Mickiewicza, który głosił w Coll?ge de France herezje i prorokował. Na
wykładach Mickiewicza damy mdlały, a mę\czyzni szlochali. Na inauguracyjnej lekcji
Umberto Eco rozchodził się w powietrzu prowokacyjny zapach ró\anego olejku zmieszanego
z chanelem numer pięć. Podobnie, jak za czasów Adama Mickiewicza, wdzięczna
publiczność udawała, \e rozumie, co się mianowicie do niej mówi.
Dziwny to przybytek - Coll?ge de France. Na Sorbonie gadano wyłącznie wulgarną łaciną,
więc humanista Guillaume Bude podpuścił w roku 1530 króla Franciszka I, \eby monarcha
łaskawie ufundował kolegium trzech języków: łaciny, greki i hebrajskiego, oraz opłacał
dwunastu lektorów z królewskiej kiesy. Dwunastu lektorów dawało kursa trzech języków
za darmo.
Potem kolegium się rozwinęło i wykładano w nim - oprócz wspomnianych języków -
matematykę, medycynę, chirurgię (za czasów Ludwika XII medycyna i chirurgia ró\niły się
pomiędzy sobą znacznie: jak piekarz od rzeznika), astronomię, botanikę, prawo kanoniczne
oraz język arabski. Za Ludwika XV zaczęto w Coll?ge de France wykładać ponadto literaturę
francuską. W roku 1840 powołano katedrę literatur słowiańskich dla Mickiewicza, czego
potem francuska policja gorzko \ałowała, ale to zupełnie inna historia.
Umberto Eco jako profesor katedry europejskiej (europeistyka jako odrębna gałąz wiedzy
jeszcze nie istnieje) wykłada prawie wszystkie wymienione powy\ej przedmioty, mo\e z
wyjątkiem chirurgii, ale tego całkiem pewien nie jestem.
Umberto Eco wykłada o tym, jak uciec z wie\y Babel, czyli opowiada, jak poszukiwano
doskonałego języka w historii kultury europejskiej. Na inauguracyjnym wykładzie Eco
opowiadał o Raymondzie Lulle, Grophiusie Becarnusie, księdzu Pluche i Ludwiku
Zamenhoffie, czyli o tych wszystkich postaciach, które marzyły o wymyśleniu jednego
uniwersalnego i wspólnego wszelkim nacjom języka ku pokrzepieniu serc, umocnieniu
powszechnego braterstwa i tak zwanej solidarności. Były takie czasy, kiedy naiwni moraliści
sądzili, \e jak się wymyśli jeden język, to wszystkie narody podadzą sobie dłonie i nikt nie
będzie szperał w księgach urodzin, czy przypadkiem ten i ów, to Panie, tego... no wie Pan,
porządny człowiek, ale chyba troszeczkę śyd/Cygan/Polak/Hucuł (niepotrzebne skreślić).
śycie pokazało, a Umberto Eco ex cathedra potwierdził, \e narody europejskie, a przede
wszystkim ich rządy wykazują chęć połączenia się politycznego, gospodarczego,
monetarnego i towarzyskiego, ale z językami krucho. Ka\dy kłapie po swojemu. Wielu sobie
myśli, \e wspólnym językiem staje się angielski, ale to złudzenie, bo międzynarodowy pid\in
ma tyle wspólnego z językiem absolwentów Oksfordu, co denaturat z d\inem.
Umberto Eco opowiedział, jak wyglądały poszukiwania idealnego języka w Europie od
czasów najdawniejszych. Staro\ytni Grecy wpadli na świetny pomysł: kto nie mówi po
grecku, nie mówi w ogóle, tylko mlaszcze, ergo grecki jest językiem najlepszym, bo jedynym.
Pózniej sprawy się skomplikowały, poniewa\ na pytanie, jakim językiem posługiwał się
Adam w raju, wszystkie narody znające Biblię dochodziły po kolei do wniosku, \e właśnie
ichnim. Impas. I widmo wie\y Babel.
Eco doszedł do wniosku, \e przed Europejczykami powstała następująca alternatywa: albo
walczyć przeciwko wie\y Babel i wymyślać nowe języki uniwersalne, albo pogodzić się z
widmem wie\y i przyjąć jako zasadę wielojęzyczność.
Umberto Eco - jak mogłem się domyślać od samego początku - zaproponował to drugie
rozwiązanie i podał nawet pewne praktyczne wskazówki. Dzięki programowi Erasmus
studenci europejscy będą jezdzić sobie na sta\e lingwistyczne do wszystkich krajów Europy.
Podczas sta\ów spotkają się ze studentkami.
Na skutek pomyślnie przeprowadzonych studiów pojawią się dzieci, które będą od razu
dwujęzyczne. Potem dzieci, jak podrosną, znowu porozje\d\ają się na sta\e językowe, a ich
dzieci zaczną śpiewać radosne piosenki w trzech językach lub więcej i w ten sposób pomału
wszyscy zaczną mówić wszystkimi językami, a wtedy wahadełko Foucaulta rozhuśta się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]