[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cja, wprawiła Magdę w oszołomienie. Zachwycała się
renesansową architekturą, podziwiała płótna wielkich
mistrzów, a jednak czuła się dziwnie przytłoczona.
ChodziÅ‚a po Galerii Uffizi i wspominaÅ‚a z tÄ™sknotaÛ
magiczny dzień w Lukce, kiedy jak za dotknięciem cza-
rodziejskiej różdżki przemieniła się wpiękną kobietę.
Starała się nie okazywać smutku i przygnębienia.
Nie chciała sprawiać przykrości Rafaelowi. Nie ocze-
kiwał od niej miłości, nie prosił o uczucie. Poza tym
szkoda jej było zatruwać melancholijnymi rozważa-
niami pięknego dnia.
Uśmiechała się zatem, cieszyła bliskością Rafaela
i odsuwała od siebie na tyle, na ile mogła, przeczucie
rychłego końca baśni.
Po wyjściu z Uffizi usiedli w kawiarni na jednym
z licznych placyków w starej części miasta.
Jak się masz, Rafaelu! Magda ocknęła się
z zamyślenia, podniosła głowę i zobaczyła zmierzają-
cą do ich stolika Lucię w towarzystwie młodego
człowieka o mocno kręconych włosach.
Kiedy już Rafael przywitał się grzecznie z kuzynką,
ta zwróciła się do Magdy:
Widzę, że do maksimum wykorzystujesz pobyt
w Toskanii?
Magda kiwnęłagłową i odpowiedziała, że owszem,
138 JULIA JAMES
stara się zobaczyć tyle, ile zdoła w czasie krótkiej
wizyty.
Czerpiesz pełnymi garściami? O ile pierwsze
pytanie zabrzmiało niewinnie, o tyle w następnym krył
się całkiem czytelny podtekst.
Magda nic nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tyl-
ko, jakby nie zrozumiała aluzji.
Ciesz się dniem, dopóki trwa powiedziała Lu-
cia. A teraz wybaczcie, spieszymy siÄ™. Carlo chce mi
pokazać swoje ostatnie dzieło.
Ujęła swojego towarzysza pod ramię, pomachała
Magdzie i Rafaelowi na do widzenia i odeszła.
Rany... jęknął Rafael. Pomyśleć, że ta kobieta
chciała zostać moją żoną. Spojrzał niechętnie za
odchodzÄ…cymi.
Nie usycha z tęsknoty za tobą powiedziała
Magda.
Lucia przytuliła się do swojego nowego przyjacie-
la, jakby chciała wyraznie zaznaczyć, co ich łączy.
A ty, cara? Usychałabyś?
Pytanie zaskoczyło Magdę. Spuściła wzrok.
Nie sądzę, żeby ci na tym specjalnie zależało
odpowiedziała wymijająco.
Rafael milczał przez chwilę, jego twarz nic nie
wyrażała. W końcu pokręcił głową i powiedział:
Nie, nie chciałbym, żebyś za mną tęskniła.
Magda odebrała jego słowa jako przestrogę, ostrze-
żenie. Odwróciła wzrok i spojrzała na fasadę gotyc-
kiego kościoła.
Ilu radości i smutków te mury musiały być świad-
TOSKACSKA PRZYGODA 139
kami, w tym i moich... pomyślała i myśl ta powinna
była przynieść jej pociechę.
Ale nie przyniosła.
Kiedy następnego ranka otworzyła oczy, od razu
wiedziała, że stało się coś złego.
Rafael stał przy oknie i spoglądał na skąpany
w słońcu ogród. Miał na sobie ten sam garnitur,
w którym brał ślub. Stał co prawda plecami do Magdy,
ale z całej jego postaci emanował jakiś mroczny na-
strój.
Usłyszał, że się poruszyła i odwrócił się: ciemna
sylwetka na tle jasnego okna. Wstał znacznie wcześ-
niej niż zwykle.
Magdo...? zagadnął i podszedł do łóżka, wyjąt-
kowo poważny, zasępiony. Muszę jechać do Rzymu.
Mam dzisiaj zebranie zarzÄ…du firmy.
Mówił suchym, bezosobowym tonem. Rafael, któ-
rego zdążyła poznać w ostatnich dniach i pokochać,
zniknął. Miała przed sobą tego samego człowieka,
który zapłacił jej za odegranie przewidzianej umową
roli. Przeszedł ją chłód. Nie, ten Rafael, który uczynił
ją księżniczką z bajki, był nadal obecny, ale nie dzisiaj.
Tego ranka ustąpił miejsca twardo stąpającemu po
ziemi prezesowi Viscenti AG.
Oczywiście powiedziała bezbarwnym głosem
i uniosła się na łokciu.
Był teraz kimś obcym, równie dalekim, jak pierw-
szego dnia, kiedy go poznała, szorując na klęczkach
toaletÄ™ w jego apartamencie.
140 JULIA JAMES
Po moim powrocie będziemy musieli porozma-
wiać. Rozumiesz to, prawda?
Kiwnęła głową.
Tak wykrztusiła.
Rafael zacisnÄ…Å‚ usta.
%7łyliśmy jak we śnie przez ostatnie dni...
Tak powtórzyła głucho.
Nie chciała, za nic nie chciała, by cokolwiek wy-
czytał z jej twarzy. Stał obok łóżka i patrzył na nią
z zachmurzoną miną. Nagle jego oczy złagodniały,
jakby powrócił Rafael, który pokazał jej raj.
Zaopiekuję się tobą, cara... Możesz być tego
pewna. ZerknÄ…Å‚ na zegarek i syknÄ…Å‚ zniecierpliwio-
ny: Czas na mnie...
Nachylił się, pocałował ją na pożegnanie.
ROZDZIAA DZIESITY
Magda siedziała nad basenem. Benji pluskał się,
a ona rozmyślała. Rafael nie mógł wyrazniej dać jej do
zrozumienia, że magiczny czas się skończył. Ciągle
słyszała jego słowa: ,,Po moim powrocie będziemy
musieli porozmawiać .
Rozbrzmiewały jej w uszach niczym podzwonne
dla krótkich dni szczęścia. Nie musiała być jasno-
widzącą, by wiedzieć, o czym chciał z nią rozmawiać.
O Rafaela upomniała się rzeczywistość, w której od-
grywał rolę rzutkiego biznesmena. Czekały na niego
ważniejsze sprawy niż przelotny romans ze sprzą-
taczkÄ….
Wiedziała od początku, że ten moment nadejdzie,
ale ta świadomość ani trochę nie zmniejszała bólu.
Usłyszała stukot obcasów na ścieżce, podniosła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]